środa, 29 sierpnia 2007

Nowe znajomości

Jest coraz lepiej, pozytywne myślenie wraca. Parę spraw w pracy udało się przewalczyć, przestało padać, wyszło słońce (znów jest pod 30 stopni), coraz więcej ludzi na ulicy i sklepy zaczynają się otwierać. Zupełnie jakby wiosna przyszła.:)
Zaczynam poznawać ludzi. Osobiście przed przyjazdem nie znałam żadnego Włocha, wiec popytałam się wśród znajomych i ktoś kogoś zawsze zna. W ten sposób dostałam kontakt do Demetrio. Nic o nim nie wiem, nie znam, nigdy na oczy nie widziałam ani on mnie. Może być kompletny niewypał, ale nie mam innego wyjścia, do odważnych świat należy. Wysłałam maila. Odpowiedział. Umówiliśmy się. Spotkaliśmy się w knajpie na happy hour z dwójką jego znajomych. Asekurant. Ja musiałam iść sama, najwyżej zjedzą mnie żywcem. Dostałam adres, spoglądam na mapę – na drugim końcu miasta. On chce mnie sprawdzić, czy co? Opracowałam plan dojazdu – piechotą, metrem, piechotą, autobusem i piechotą. Szacowany czas – nie mam pojęcia. Wyszłam za 45 minut umówiona godzina. Pada. Temperatura odczuwalna jakieś 35 stopni, mokro, duszno, parno. Idealna pogoda w takim momencie. Zanim doszłam do metra przestało padać, ale temperatura nie spadła. W metrze okazało się być jeszcze gorzej, odczuwalna koło 40 stopni. Natychmiast robię się mokra na każdym centymetrze ciała. W żadnym publicznym środku transportu nie ma klimy, w autobusie też nie. Dotarłam na miejsce w 47 minut – jestem genialna.:) Tyle, że wyglądam jak niewyżęta ścierka do podłogi. Na pewno zrobię cudowne pierwsze wrażenie.
Okazało się, ze nie dość, że moi nieznajomi nie zjedli mnie żywcem, to trafiłam na naprawdę ekstra gości. Gadaliśmy o.... o czym my nie gadaliśmy.... było o książkach, o nartach i górach, o Mediolanie tym dziś i z czasów cesarskich, o pogodzie, o kobietach, o zorzach polarnych i Indiach, o jedzeniu, samochodach i dyskotekach, o programach studenckich, o pracy, religii...już nie wiem o czym jeszcze. Spędziłam cudowny wieczór popijając zimne drinki i napełniając moja dusze i głowę nowymi wrażeniami. Oczywiście powtórzymy to jak najszybciej. Chyba zaczynam mieć naprawdę fajnych nowych znajomych. Życie jest piękne.:)

Co do klimy w metrze, a ściślej jej braku, dowiedziałam się dzisiaj, że popsuła się dwa lata temu. Mimo protestów mieszkańców, do dziś nie udało się naprawić.:)

Brak komentarzy: