czwartek, 9 sierpnia 2007

Okiem przybysza

Moje pierwsze wrażenia z Włoch … Cóż, nie wiadomo od czego zacząć. Jest słonecznie, ale nie tak strasznie gorąco jak się spodziewałam, podobno w zeszłym tygodniu było nie do wytrzymania, ale teraz jest przyjemnie ciepło, choć za długo na słońcu nie należy przebywać. Jedzenie wyśmienite, ale zastanawiam się jak długo można jeść bułeczki (panini, calzoni i inne tego typu), pizze, makarony i sałaty, bo to jest podstawowy zestaw, przynajmniej na lunch. Lunch – ciekawa sprawa. Dziś byłam pierwszy raz z Włoszką na lunchu. Jest obowiązkowa przerwa godzinna na lunch, podczas której byłyśmy w piekarni – do wyboru panini, calzoni, kawałki pizzy i inne bułeczkiJ - jakżeby inaczej, a następnie z tym w ręku idzie się na miasto, kończąc w galerii handlowej wśród ciuszków, kosmetyków i torebek - byle zmieścić się w godzinie.:) W pracy ludzie siedzą dość długo, zaczyna się o 8.30, o13 lunch, teoretyczne zakończenie pracy 17, w praktyce o 18.30 jeszcze sporo osób było, choć nie wiem jak jeszcze długo, bo ja już wyszłam. Włosi – osobistych kontaktów jak na razie nie miałam dużo. Są raczej przyjaźnie nastawieni. Wszędzie mówi się buongiorno, arrivederci i grazie. Można to klepać do znudzenia. Po angielsku w Mediolanie raczej mówią zazwyczaj ci co skończyli studia, ale nie należy oczekiwać super brytyjskiego, dobrze jak się porozumiewają na poziomie FC. Faceci są niesamowicie przystojni, ale kobiety są równie piękne, wiec można wpaść w niezłe kompleksy. Wszyscy wysocy, szczupli, w dopasowanych strojach, dobrze ubrani, wyprostowani i oczywiście ciemni. Z obserwacji ulicy – najlepiej rozmawia się przez komórkę prowadząc coś – samochód, skuter, czy choćby rower. Są różne metody – można prowadzić 1 ręką lub np. wcisnąć komórkę pod kask i w ten sposób mieć 2 ręce wolne do prowadzenia. Już drugiego dnia widziałam dwóch gości – jeden w samochodzie, drugi na skuterze, którzy chcieli się bić na ulicy. Tak wściekłego faceta już dawno nie widziałam. Na szczęście nie wożą baseballi i skończyło się chyba tylko na obelgach i prężeniu klaty.:) Pod względem architektonicznym przeważają kamienice w stylu Pragi, czy Budapesztu, ulice są dość wąskie, brukowane dużymi bordowymi kamieniami, ale nie są to malownicze uliczki z babciami, kwiatkami i suszącym się praniem. Nie ma zieleni i to powoduje, że miasto jest dość przytłaczające po pewnym czasie. Z pewnością wrażenie robi Duomo – wielka katedra bogato rzeźbiona od 4 lat w konserwacji, której odrestaurowana część świeci porażającą bielą odbitego słońca.
Drugi zapierający dech w piersiach budynek to galeria handlowa z początku XIX wieku z niesamowitym szklanym dachem na metalowej konstrukcji (nowoczesne się nie umywają), w której na przeciwko Louisa Vuittona jest… McDonald. Jak widać nie tylko u nas są problemy z McD czy Sfinxem na starówce.



Zarówno w galerii, jak i na okolicznych ulicach znajdują się bardzo drogie i bardzo eleganckie sklepy z ciuchami najlepszych marek, można sobie pooglądać i powzdychać przez szybkę.

Brak komentarzy: