wtorek, 14 sierpnia 2007

Moda

Zaczynam się powoli asymilować. Udało mi się już kupić buty w przerwie na lunch, sandałki na lato, całkiem niedrogie, nawet jak na polskie realia.:)
No właśnie – ubrania. Temat rzeka. Jest pełen przekrój od bardzo drogich po normalne (bardzo tanich jeszcze nie znalazłam, choć na pewno są, tyle ze nie w centrum). Można ubrać się u najlepszych projektantów jak ktoś chce, choć mnie nawet na przecenach nie stać. Ciuchy dla przeciętnego zjadacza chleba są w podobnych cenach jak u nas, może niewiele droższe. Zazwyczaj są to sklepy działające na rynku globalnym, w Polsce wiszą z tymi samymi europejskimi metkami przeliczonymi na PLN po kursie rynkowym.
Co ciekawe jest znacznie więcej sklepów z odzieżą męską niż u nas. Wygląda na to, ze faceci tu trochę bardziej zwracają uwagę na ubiór niż Polacy (oczywiście generalizując, jednak który z rodzimych facetów chodzi do sklepu po ciuchy częściej niż 2 razy do roku wiosna i jesienią stękając przy tym, sapiąc i zniechęcając się w drugiej przymierzalni?). Są to zazwyczaj sklepy z klasyka i takich można tu znaleźć najwięcej. Mody typowo młodzieżowej jest również znacznie mniej niż u nas – przynajmniej na pierwszy rzut oka i w centrum, stad moje odczucia mogą być przekłamane. Wśród butów męskich króluje w tym sezonie brązowy. Osobiście mam mieszane uczucia jak widzę eleganckich mężczyzn w ciemnych garniturach i brązowych butach, ale oni na pewno lepiej się na tym znają niż ja. Kobiety z kolei są dość wygodne i wcale nie ma samych szpilek. Owszem, te tez nie są rzadkością na ulicy, ale niezwykle popularne są bardzo miękkie czółenka, które po jednym wdepnięciu w dziurę na warszawskiej ulicy po deszczu byłyby do wyrzucenia, ale tu przecież nie pada. Podobno są niezwykle wygodne i noszą je już małe dziewczynki.

Dziś włoska rodzina z dzieckiem w wózku spotkana w jednej z małych uliczek zapytała się mnie o drogę. Wyjaśniłam. Czy to oznacza, że mogę zacząć nazywać się miejscowym?:)

Brak komentarzy: