Awansowalam.
No moze nie dokladnie, ale w pewnym sensie tak. Dostalam samodzielne zadanie, jestem sobie kapitanem i okretem. Mam nadzieje, ze nie zatonie na bezkresnych wodach oceanu nowego doswiadczenia.
Nasi koledzy Niemcy nie bardzo sobie radza ze swoja robota, wiec szefowa uznala, ze najwyzszy czas przyjsc im z odsiecza. I wysyla mnie, jako eksperta, tutora, doradce i nauczyciela w jednym.:) Dobre sobie. Mam dokonac rzeczy, ktorych im sie nie udalo od roku, czyli rozwinac analize ich portfela, ktorego ja nie znam, ale jak sie okazalo, oni za bradzo tez nie. Punkt dla mnie. Robie dobra mine i staram sie wypasc inteligentnie i profesjonalnie (moze powinnam sobie zalatwic okulary zerowki?), bo jak inaczej przekonac 5 facetow, z ktorych wiekszosc ma wieksze doswiadczenie / pozycje, ze ja wiem wiecej? Coz, szczerze powidziawszy, chyba nie ma to znaczenia, bo zostalam przyslana z gory, z holdingu i to jest najwazniejsze. Drugi punkt dla mnie:) Nie ma to jak dobre umocowanie i z kretyna mozna zrobic eksperta.:)
Tym samym obecnie podrozuje do Niemiec prawie co tydzien na 2 – 3 dni. We wtorek wstaje o 5.30 rano, zbieram sie i taryfa na lotnisko. Wracam w srode lub czwartek, o polnocy jestem w domu. Koniec tygodnia w pracy to walka o przetrwanie, byle do weekendu i sie wyspac. Nie mam czasu zrobic nic w domu, nie mam juz tyle czasu na wypady towarzyskie wieczorami, ale za to latam sobie, odwiedzam znajomych w Monachium, mieszkam w hotelu w srodku parku, gdzie serwuja pyszne sniadanie (ktorego i tak za bardzo nie jadam w celu utrzymania wagi). Zle, dobrze, nie wiem, na pewno ciekawie. I zbieram mile lotnicze!:) Pelno, pelno mil.:)
poniedziałek, 19 maja 2008
Raz tu, raz tam
Autor:
Lalaith
o
10:05
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz