poniedziałek, 19 maja 2008

Imprezka

Zrobilam imprezke. Oczywiscie jak zwykle narobilam sie jak glupia, a wcale tego tak nie bylo widac. Do stolu podano co nastepuje: Jako przystawka koreczki ze sliwek suszonych w boczku, nastepnie tosty z sardynkami w pomidorach, oliwka i zapiczone pod serkiem. Na przywitanie wiosny lekkie salatki – tunczykowa z selerem naciowym podana w lodkach z cykorii oraz druga z salaty, gruszki, grejpfruta, papryki i orzechow. Do przegryzania grissini z oliwkami i warzywa – marchewki, ogorki i seler naciowy. Na zakonczenie slodkosc – mazurek dzien i noc, migdalowy, w polowie z czekolada. Goscie przyniesli wybor najswietniejszych win wloskich, choc nie zabraklo tez akcentow polskich i drinkow z wodki. I co? Chyba warto bylo stac caly dzien w kuchni? Gosciom smakowalo. Sorki, ze nie zostaliscie zaproszeni na imprezke, ale troszke daleko byscie mieli.:) Goscie – glownie z pracy – moi codzienni wspolpracownicy Vanni, Giuseppe i Rosana (tylko najlepsza czesc, bez lansera mody Alberto i naszego koordynatora Fabio), expaci Siegmund niemiec i George rumun i polacy – Tomek z zona i Marek. Do tego nowo poznani z Partyamo Perry amerykanin, Tiziana wloszka i Mark niemiec. Bardzo fajne towarzystwo, wszyscy ktorych lubie. Czy nie tak powinno byc na twojej imprezce? Glownie ze wzgledu na wymiary mojego penthausu (jak moje mieszkanie nie wiedziec czemu okreslil Georgie), obylo sie bez tancow i hulanek, ale wszyscy dobrze sie bawili. Przyanjmniej takie sprawiali wrazenie.:) Chlopaki pogadali sobie o pilce, polityce i muzyce. Obalalismy mity o narodowosciach, choc nie bardzo to szlo. Siegmund zadzwonil o 19.45, ze spozni sie i nie bedzie u mnie punkt 20. Bylabym zdziwiona, gdyby ktokolwiek pojawil sie punktualnie. Powiedzialam, nie ma sprawy, zawsze moge liczyc na drugiego niemca. 20.15 pierwsi goscie. Jak myslicie, kto? Wiem, banalne, pieciolatek by wiedzial. Oczywiscie, ze drugi niemiec.:)) Tomek z kolei opowiedzial historyjke jak w czasie studiow przyjechal na semestr do Finlandii. Mial mieszkac z hiszpanem, wlochem, francuzem i niemcem. Gdy stanal pierwszy raz w mieszkaniu, zanim zdazyl sie przedstawic zobaczyl liste w Excelu rozpisana na caly semestr. Mieszkanie zostalo podzielone na obszary, semestr na dni, a obok nazwisko kazdego mieszkanca kiedy kto co ma sprzatac.:) Oczywiscie niemiec ja stworzyl. Planowanie zawsze i wszedzie, nawet czasu innych. Wloch skomentowal to tylko: Che cazzo!, czyli po naszemu cos w rodzaju Kogos popier...:) Dla Giuseppe wciaz szukamy panny. Niestety moja sasiadka, ktora na pierwszy rzut oka switnie by sie nadawala pojechala do rodzinnego miasta spelnic obowiazek obywatelski i glosowac na nowy rzad. Tu mozna glosowac tylko w miejscu zameldowania, zadne zaswiadczenia, o internecie mozecie zapomniec, a poczta nie dziala sprawnie nawet w normalny dzien, wiec co dopiero gdyby wszyscy zaczeli wysylac glosy. Musza miec niezle problemy z frekwencja w tak ogromnym kraju, bo komu by sie chcialo jechac 500 kilometrow do urny? Za to dzieci maja wolne od szkoly w poniedzialek (drugi dzien glosowania) i z rozpedu wtorek tez. Czemu? Nie wiem.:)

Brak komentarzy: