Moi nowi znajomymi z Partyamo spotykaja sie regularnie w czwartki, w tej knajpie, gdzie ich poznalam. Tyle, ze teraz mam inna rozrywke w tym terminie, a mianowicie ogladanie ziemi z powietrza. Nie mam nic przeciwko lataniu, nawet to lubie, ale dlaczego do cholery musi to byc kazdy czwartek wieczor! Nie poddaje sie, szukam innych mozliwosci. Niedziela. Niezbyt dobry dzien, ale wlasnie wtedy czasem spotykaja sie u Vincenca aby cos porobic, najczesciej oczywiscie wyjsc do baru. Tym razem jednak bylo inaczej. Vincenco zaprosil na herbatke! Prawdziwa herbatke popoludniowa, nie zadne rumianki, tylko zwykla czarna. Inni przyniesli ciastka. Nie moglam uwierzyc, zupelnie jak w domu. I wszyscy pili i nikt nie poprosil o kawe. Dziwaczne.:)
Przy okazji Perry, amerykanin, nagrywal na komputer Vincenca swoje utowory. Pierwszy raz cos takiego widzialam. To jest rewelacja! Najpierw podlacza kabel do gitary i gra. Na ekranie pojawiaja sie fale dzwiekowe nagrywanej melodii. Potem czas na mikrofon. Odtwarza nagrana gitare i jednoczesnie spiewa do mikrofonu. Caly czas nie moge dojsc do tego w jaki sposob mikrofon nagral tylko spiew, a nie wszystko dookola, w tym glosna muzyke gitary. Na koniec bas. Tyle, ze Perry nie gra juz na basie. Bas nagrywa sie grajac na klawiszach. I brzmi jak bas.:) Wszystko metoda chalupnicza i taka tez troche byla jakosc. Ale nie ma zmartwien. Troche za pozno wszedl z basem – przesuwa sie kwadraciki na ekranie i juz gra w odpowiednim momencie. Pomylil sie z cala sekcja, nie ma sprawy, kopiuje sie taka sama z innego miejsca i wkleja w to. Za krotko pociagnal dziwek? Wystarczy przeciagnac go myszka.:)) A gdzie prawdziwa muzyka, umiejetnosci? Czar pryska. A te wszystkie pokretla, cyferki, wyswietlacze, skaczace slupki i cala masa inncyh aplikacji, ktore nie wiem do czego sluza. Fajowe.:)
Na koniec zaczeli ogladac film wyswietlony z projektora na sciane. Durna komedia. Mieli troche problemow technicznych na poczatku, bo obraz wyswietlal sie do gory nogami. Po wielu probach naprawy obecni tam inzynierowie postanowili odwrocic projektor do gory nogami. Podzialalo.:) Ja poszlam do domu. Nastepnego dnia praca, a potem pakowanie i znow do Niemiec, wiec moge sobie odpuscic glupi film o poznej porze.
poniedziałek, 19 maja 2008
Herbatka u Wlocha
Autor:
Lalaith
o
10:09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz