środa, 5 grudnia 2007

Basen

W sobote wybralam sie na basen. Trzeba cos zrobic dla wlasnego cialka, bo tak je zaniedbalam, ze to wola o pomste do nieba. Znalezc basen jest jeszcze trudniej niz sklep spozywczy. Wyszukalam na necie, spisalam adres. Chyba 6 razy chodzilam ulica w te i wewte i jedyne co znalazlam to sklep dla nurkow. Stwierdzilam, ze to dobre miejsce, zeby zasiegnac informacji. Kobieta powiedziala mi, ze to gdzies dalej (dokladniej nie wiem, bo nie zrozumialam). Zapytalam sie jeszcze jednej kobitki, ide gdzie mi mowi, ale nadal nic. W koncu pytam sie 3 goscia, a on mi pokazuje na drzwi 2 metry ode mnie.:) Ani jednego znaku, napisu, nic. Rzeczywiscie weszlam do recepcji, za ktora widac basen i dziewczynki cwiczace plywanie synchroniczne. 8 glowek robi koszmarny halas, bo kazda musi gadac i jak one sie skupiaja na synchronicznych ruchach? Spisalam wszystko z tablicy i zadecydowalam, ze wroce wieczorem gdy jest wejscie wolne.
Przychodze wieczorem. Wita mnie mily mlody czlowiek i wyjasnia na wpol po wlosku, na wpol lamanym angielskim, ze szatnie, pomimo, ze znajduja sie dwie po dwoch stronach recepcji, to ja powinnam sie udac do tej na prawo, a obydwie sa koedukacyjne. Niewzruszona, ze stoickim usmiechem na ustach czekam na kontynuacje wypowiedzi. W szatni sa boksy, w ktorych mozna sie przebrac, a nastepnie ubranie zostawia sie w czesci wspolnej. Nie jest tak zle, wiedzialam, ze na katolicki kraj moge liczyc, w Holandii bardziej bym sie obawiala, ze wypowiedz skonczy sie na koedukacji.
Boksy okazuja sie stosunkowo wygodne, poza drobnym faktem, ze maja drzwi na obydwie strony jak do saloonu, zero klamki, zero zamka, zero chocby haczyka. Innymi slowy z obydwu stron w kazdej chwili ktos moze pchnac drzwi, bo z zewnatrz nie widac czy boks jest zajety.:) Tylko raz musialam odpierac atak intruza, i to kobitki, wiec nie bylo tak zle. Po plywaniu przyszedl czas na kapiel pod prysznicem. Prysznice sa otwarte na szatnie, poprzedzielane jedynie pleksi miedzy soba, wiec nie ma mowy o rozebraniu sie. Jednak mezczyzni sa tu bardzo higieniczni i szoruja sie na calego. Jeden z nich odwrocil sie przodem do sciany, tylem do szatni i sciagnal gatki, zeby dokladnie umyc kazda czesc swego ciala. Siedzac z boku i czekajac na zwolnienie sie prysznica moglam przez pleksi podziwiac niecodzienny widok bialego meskiego tylka. No coz, ja nie mam ciagotek ekshibicjonistycznych i pozostalam w kostiumie.

Poza tym drobiazgiem specyfiki szatni, reszta z grubsza mnie nie zdziwila. Moze tylko, ze bylam chyba jedyna osoba, ktora przyszla z recznikiem. Wszyscy inni przyniesli miesiste szlafroki, w ktorych paraduja i zapewne uwazaja za naturalne gabki dla wody na ciele. Z drugiej strony przez wiekszosc roku nawet lepiej jest wyjsc na zewnatrz mokrym i w klapkach, wiec nie widze problemu.

Brak komentarzy: