wtorek, 6 listopada 2007

Towarzystwo do widelca

W pracy nie jest tak zle. Mam nowe towarzystwo, z ktorym chodze na obiady. Sa przekomiczni, tak ze od rana czekam zeby tylko z nimi wyjsc. Jest ubaw po pachy. Towarzystwo miedzynarodowe. Ja i Grazyna – dwie Polki, Pram – Turczynka, Georg – Rumun i Siegmund – Niemiec. Potrafia sobie niezle dogadywac. Ostatnio Georg stwierdzil, ze Siegmund ma ciemna wewnetrzna strone swojego ja. Siegmund na to, ze jeszcze swojego wewnetrzengo ja nie poznal, a Georg, ze dla niego to juz na to za pozno. Z kolei dzis w indyjskiej knajpie narzekali, ze jedzenie bylo gorace, ale nie pikantne. Georg, ze dopiero poczuja goraco popoludniu, jak wroca do pracy, wtedy to zacznie sie dziac. Czekam i zobacze co z tego wyniknie.:) Innego dnia dyskusja toczyla sie na temat klanu gejow opanowujacych najwyzsze urzedy w Niemczech. Kazdego dnia wyskocza z czyms nowym. Juz czekam na jutro. Pogaduszki lunchowe z pewnoscia naleza do najciekawszych, a wszystko z duza dawka ironii.:)

Brak komentarzy: