wtorek, 8 stycznia 2008

Nowy kreuje mode w biurze

Departament dalej sie rozrasta. Przyszedl nowy Wloch Alberto, ktory jest niezaleznym strzelcem, tzn. nie w naszym teamie, ale w naszym departamencie na stanowisku raczej w okolicach kierowniczego. Tak wiem, brzmi to dziwnie ale jak nazwac kierownika bez zespolu? W kazdym badz razie jest to 100% Wloch. Tak wloski, ze az mnie przeraza. Najbardziej wloski z mozliwych do tego z odrobina, nie przepraszam, cala chochla cech SGHowych. Jak sam stwierdzil „w poprzednim zyciu byl konsultantem”. W firmie konsultingowej spedzil pare ladnych lat, przy czym podczas lunchu nie omieszkal pochwalic sie w jakich krajach bywal. Mowil tez o szokujacych zwyczajach jakie spotkal. Np. casual Friday. Zwyczaj sam w sobie jeszcze ujdzie, ale to jak ludzie go interpretuja to juz zgroza. Wyobrazcie sobie, ze wspolpracownik w firmie konsultingowej przychodzi do pracy jeansach. W jeansach! To nic, ze nie pracuje z klientami tylko w back office, no ale on juz chyba przesadzil. W firmie konsultingowej pozwalac sobie na taka frywolnosc! A jeden dyrektor, dyrektor! na spotkanie z klientem! poszedl w grafitowym garniturze, ktory mial ciemno fioletowa podszewke i takowe skarpetki. Wstyd! Wstyd absolutny! I jeszcze wyciagnal dlugopis z wewnetrzenj kieszeni. Nasz nowy prawie zapadl sie pod ziemie. A inny zalozyl czerwone skarpetki do czarnych butow i czarnych spodni. To juz jest kompletny odpal. Dobrze, ze wrocil do tego kraju, gdzie wszyscy wiedza jak sie ubrac.
A ja to pewnie tez u niego wywoluje zgroze. Mam czarne buty, czarne sztruksy i czarny zakiet sztruksowo – materialowy, czesciowo haftowany. Wczoraj mialam jeszcze czarna koszulke, ale dzis poszlam na calosc i aby dodac do siebie troche optymizmu mam pomaranczowa!!! To jest zbrodnia!
Ale ja jak to ja, mam to gdzies i niech ten nadety bufon sie wykreca na moj widok. Z takimi ludzmi mu przyszlo pracowac. Co za czasy.

Brak komentarzy: